poniedziałek, 15 września 2014

Izrael w 4 dni. Zwiedzanie Tel Avivu (dzień 2)

Pierwsza nasza noc w nowym miejscu. Zaplanowaliśmy pobudkę już wcześnie rano, ponieważ na tego dnia mieliśmy w planie spokojne zwiedzenie całego Tel Avivu. I tak właśnie było, zrobiliśmy z dobre 15-20 km pieszo! Bezchmurne niebo, wysoka temperatura (ponad 30 stopni), butelka w rękę i w drogę.
Zupełnie zrezygnowaliśmy z poruszania się komunikacją miejską, bilet jednorazowy w Tel Avivie kosztuje 6,90 Szekli (ok.6,90zł). Tel Aviv jest jednym z największych miast w Izraelu, jednak idealne na piesze zwiedzanie.

Sam Tel Aviv jest dość nowym i bardzo nowoczesnym miastem.  Można tu pospacerować ulicami miasta, zajrzeć do knajpek, odwiedzić ciekawe muzea lub poleżeć na wspaniałych plażach. My jednak postanowiliśmy się skupić właśnie na spontanicznym spacerze po mieście. Odpuściliśmy sobie muzea, po których nie lubię chodzić.

Jeżeli mowa o knajpy, restauracjach i lokalną kuchni, do dziś czuję niedosyt.Obraz Tel Avivu miałem w myślach zupełnie inny- restauracje, bary, kluby, imprezy przez całą noc.
Trafiłem na takie powiedzenie "Jerozolima się modli, Hajfa pracuje a Tel Aviv się bawi" i niestety z tym ostatnim nie mogę się zgodzić. Być może byliśmy w dość mało imprezowej dzielnicy, jednak ze znalezieniem czegokolwiek wieczorem do jedzenia , było dla Nas problemem.
Kuchnia w Izraelu to połączenie m.in. kuchni śródziemnomorskiej, arabskiej. Jedną z najbardziej rozpoznwalych potraw w kraju są m.in. falafele i hummus, które możemy zjeść prawie na każdej ulicy. Ale jako turyści, jedząc je codzień, po trzeci mieliśmy dosyć. Falafel na dłuższą metę jest nie do przyjęcia. Oczywiście mówiąc o kuchni izraelskiej nie można pominąć koszerności. Trzeba pamiętać, że zwyczaje kulinarne w Izraelu związane są z obowiązującymi Żydów ścisłymi przepisami dietetycznymi kaszrutu. Nie możemy zapomnieć również o pysznych, orzeźwiających, świeżych sokach, które również znajdziemy na każdym kroku.

Już na śniadanie, które zjedliśmy dopiero przed 11 trafiliśmy do baru serwującego falefele. Po zjedzeniu pierwszego stwierdziłem, że smakuje jak kebab, tylko zamiast mięsa podawane są kulki z ciecierzycy smażone na głębokim tłuszczu.





Co warto zobaczyć w Tel Avivie?

Po zaspokojeniu głodu udaliśmy się w drogę do jednej z głównej atrakcji miasta.
Jedynym zaplanowanym miejscem, które chcieliśmy zobaczyć to Azrieli Center. Centrum składa się z trzech drapaczy chmur, które są najlepiej znanymi budynkami w Izraelu. Na 49 piętrze jednego z budynków mamy możliwość zobaczyć piękną panoramę całego miasta. Koszt biletu 20 Szekli (20 zł)



















Następnym zaplanowanym punktem był Park Jarkon, to miejsce odpoczynku większości Izraelczyków. 
Park miejski  rozciąga się po dwóch stronach rzeki Jarkon, która jest niestety bardzo zanieczyszczona. 
Część parku jest rozległym obszarem, na którym znajduje się wiele otwartych ogrodów i obszarów piknikowych z bogatą infrastrukturą turystyczno-rozrywkową. Jest to zupełnie odskocznia od zabieganego życia mieszkańców.











Dalej już wzdłuż rzeki udaliśmy się prosto do nieczynnego już portu morskiego w Tel Avive.  Jest to obecnie nieczynny port, którego teren jest wykorzystywany jako obszar rekreacyjno-wypoczynkowy.
Głodni wskoczyliśmy na szybkiego hamburgera do McDonald's, który do taniego nie należał.
Rzadko chodzę na śmieciowe jedzenie, ale te nasze polskie są o wiele lepsze niż w Izraelu.














Do naszego apartamentu dotarliśmy już bezpośrednio promenadą biegnącą przez cały Tel Aviv, jego cała długość wynosi 14 km. Po powrocie szybki prysznic i ponownie udaliśmy się poszukać czegoś pysznego do jedzenia. 
 Tym razem trafiliśmy do baru serwującego falafele w cenie 6 Szekli (ok. 6 zł). W barze panował spory ruch, więc wiedzieliśmy, że będzie to dobre miejsce na zjedzenie naszej kolacji. Zaraz obok znajdowała się bar serwujący pyszne wyciskane soki, dziewczyny mieszały składniki jakie się tylko zapragnęło. Ceny soków/smoothie są porównywalne w całym Izraelu, do wyboru mamy zazwyczaj trzy wielkości kubeczka: mały (10 Szekli)-średni (15 Szekli)-duży (20 Szekli).
















W drodze powrotnej mijaliśmy ponownie Bazar Carmel, w którym co wieczór odbywa się wielkie sprzątanie. Nie dziwię się, że jest tam wielkie zbiorowisko szczurów i kotów, skoro na każdym kroku deptamy po owocach i warzywach. 










 Zmęczeni po intensywnym dniu, zakończyliśmy go w towarzystwie polskiej Soplicy i świetnej grze Jenga.














2 komentarze:

  1. Super opis! Czekam na dalszą część relacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle, bardzo owocny dzień:) My chociaż mieliśmy podobny czas na Tel Awiw nie dotarliśmy do Azrieli Center - bardzo żałujemy. Za to byliśmy na Carmel Market w dzień;) Zapraszamy też do naszego ujęcia: http://lecebochce.pl/atrakcje-tel-awiwu-co-warto-zobaczyc/

    OdpowiedzUsuń