Pomysł na
Izrael padł już z dobre pół roku temu. Kolega z
Poznańskiej Grupy Podróżniczej rzucił hasło Izrael we wrześniu, zgodziłem się bez wachania, pomimo, że to kraj podwyższonego ryzyka.
Ze znalezieniem kolejnych chętnych podróżników było bardzo ciężko, jednak ostatecznie polecieli z nami koledzy z Bydgoszczy oraz z Grudziądza, których znaleźliśmy na stronach podróżniczych oferujących wspólne wycieczki na własną rękę.
Tym razem sprawy formalne spoczywały na barkach kolegi, to on załatwiał bilety lotnicze, nocleg, ubezpieczenie, plan zwiedzania i wszystko co związane z wyjazdem.
Wstępnie zarezerwowaliśmy bilety na dzień 1 września, trasa
Warszawa-Tel Aviv węgierskimi liniami WizzAir, powrót 6 września, trasa
Tel Aviv-Berlin Schonefeld brytyjską linią lotniczą EasyJet.
Koszt wymienionych biletów wraz z bagażem rejestowanym( zabraliśmy jeden bagaż na 2 osoby) wyniósł
550 zł/ osoba.
Jednak problemy nastąpiły na przełomie lipca-sierpnia, kiedy nastąpił konflikt Izraela z Palestyną.
Nasz lot został niestety przesunięty z 1 września na 2 wrzesień. Cała sytuacja nie wyglądała ciekawie, martwiliśmy się co będzie z naszą podróżą, w końcu wszystko było już dopięte na ostatni guzik.
Po kilku dniach WizzAir ogłosił, że z początkiem września aż do końca lutego wstrzymuje loty na trasie Warszawa-Tel Aviv, a ostatni samolot odleci 2 września, czyli nasz! Powrót mieliśmy liniami EasyJet, więc tutaj już nie było problemów.
Z każdym kolejnym dniem sytuacji w Izraelu była napięta, czytałem różne opinie na temat sytuacji na miejscu, znajomi odradzali wyjazdu, jednak my nie reygnowaliśmy. I bardzo dobrze! Kilka dni przed naszym wyjazdem zapanował długotrwały rozejm, dzięki któremu każdy z Nas się uspokoił.
Jak dostać się do Izraela?